Niebożęta

Kim są tytułowe niebożęta? Słownik Języka Polskiego podaje, że „niebożę” to przestarzała forma na współczujące i zabarwione litością określenie istoty zwykle młodej. Inaczej: „biedactwo”. A może do bohaterów książki bardziej pasowałyby współczesne – ale też negatywne lub wręcz prześmiewcze – określenia: loser, cielę, ofiara losu, smutas, przegryw? Powiedzielibyśmy dzisiaj, że to „osoby nieradzące sobie w życiu”, niepasujące do tego świata. Ale to nie jedyna rzecz, która łączy ich ze sobą. Oprócz więzów rodzinnych i przyjaźni oraz wspólnie spędzonego dzieciństwa łączą ich tajemnice, poczucie winy, trauma, nałogi i natręctwa. I Jasiek – kontrowersyjny ojciec, wujek, mąż. Bestia? Czy też niebożę?
Powieść napisana z maestrią i subtelnością, z pietyzmem traktująca ludzkie emocje, traumy, kompleksy, lęki, ale i marzenia-nadzieje. Z nutą liryzmu – o bardzo nielirycznym świecie.

Urszula Stokłosa przedstawia nam pokolenie, które nigdy nie wyrosło z życia tak trochę i tak jakby, żyje na niby i na kredyt. Stworzyła zatrważająco znajomy portret współczesnych.
Kinga Młynarska

Od autorki:
Czy zaliczam siebie do mniejszości? I tak, i nie. Raczej z nurtem nie popłynę (i chyba jestem z tych, co się już „inni” urodzili). Nawiązując do mojego debiutu, powiem, że w klimacie Cichoborka spędziłam sporą część życia, taki Cichoborek mnie wychował, trochę nim nasiąkłam, coś tam we mnie ukształtował, na przykład specyficzne poczucie humoru, charakterystyczną góralską prześmiewczość. Jestem jego częścią i w dużej mierze go rozumiem. Chyba więc stoję obok głównych nurtów. A mój mąż idzie trochę dalej. „Unikat” – mówi o mnie, i to całkiem poważnie mówi.

Urszula Stokłosa urodziła się w 1990 roku w Żywcu. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim. Po siedmiu latach życia na emigracji (z miłości) wróciła do Polski, czego nie żałuje. Mieszka z mężem i psem w małej wsi w Małopolsce. Cieszy się spokojem. Na razie niczego więcej nie potrzebuje do szczęścia. Debiutowała Cichoborkiem (2019).

Kim są tytułowe niebożęta? Słownik Języka Polskiego podaje, że „niebożę” to przestarzała forma na współczujące i zabarwione litością określenie istoty zwykle młodej. Inaczej: „biedactwo”. A może do bohaterów książki bardziej pasowałyby współczesne – ale też negatywne lub wręcz prześmiewcze – określenia: loser, cielę, ofiara losu, smutas, przegryw? Powiedzielibyśmy dzisiaj, że to „osoby nieradzące sobie w życiu”, niepasujące do tego świata. Ale to nie jedyna rzecz, która łączy ich ze sobą. Oprócz więzów rodzinnych i przyjaźni oraz wspólnie spędzonego dzieciństwa łączą ich tajemnice, poczucie winy, trauma, nałogi i natręctwa. I Jasiek – kontrowersyjny ojciec, wujek, mąż. Bestia? Czy też niebożę?
Powieść napisana z maestrią i subtelnością, z pietyzmem traktująca ludzkie emocje, traumy, kompleksy, lęki, ale i marzenia-nadzieje. Z nutą liryzmu – o bardzo nielirycznym świecie.

Urszula Stokłosa przedstawia nam pokolenie, które nigdy nie wyrosło z życia tak trochę i tak jakby, żyje na niby i na kredyt. Stworzyła zatrważająco znajomy portret współczesnych.
Kinga Młynarska

Od autorki:
Czy zaliczam siebie do mniejszości? I tak, i nie. Raczej z nurtem nie popłynę (i chyba jestem z tych, co się już „inni” urodzili). Nawiązując do mojego debiutu, powiem, że w klimacie Cichoborka spędziłam sporą część życia, taki Cichoborek mnie wychował, trochę nim nasiąkłam, coś tam we mnie ukształtował, na przykład specyficzne poczucie humoru, charakterystyczną góralską prześmiewczość. Jestem jego częścią i w dużej mierze go rozumiem. Chyba więc stoję obok głównych nurtów. A mój mąż idzie trochę dalej. „Unikat” – mówi o mnie, i to całkiem poważnie mówi.

Urszula Stokłosa urodziła się w 1990 roku w Żywcu. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim. Po siedmiu latach życia na emigracji (z miłości) wróciła do Polski, czego nie żałuje. Mieszka z mężem i psem w małej wsi w Małopolsce. Cieszy się spokojem. Na razie niczego więcej nie potrzebuje do szczęścia. Debiutowała Cichoborkiem (2019).