ebook Zaduszny dzień Adamka - Helena Janina Pajzderska

Zaduszny dzień Adamka

Helena Janina Pajzderska, z domu Boguska, primo voto Szolc-Rogozińska, ps. „Hajota”, „Lascaro”, (1862-1927) – polska pisarka, poetka, tłumaczka. Helena Janina Pajzderska urodziła się w Sandomierzu. Po śmierci ojca zamieszkała z matką w Warszawie, gdzie uczęszczała na pensje Laury Guérin oraz Natalii Porazińskiej. Na pensjach uczyła się języków obcych, co umożliwiło jej pracę tłumaczki. Zadebiutowała powieścią „Narcyzy Ewuni”, ogłoszoną w ‘Kronice Rodzinnej’ 1875, gdy miała zaledwie 13 lat. „Zaduszny dzień Adamka” to nowela opowiadająca o życiu pewnego chłopca: „Adamek był dzieckiem podrzuconym jak tysiące innych. Los jednak okazał się dla niego pod wielu względami łaskawszym niż dla owych tysiąca innych. Niewiadoma ręka, która go w mroźny wieczór wigilii Bożego Narodzenia całemu światu na niepożądaną kolędę podarowała, trafiła szczęśliwie, składając biedne maleństwo pod bramą domu zamieszkałego przez bogatą i dobroczynną rodzinę. Pomywaczka w służbie tam będąca znalazła tę żywą rozmyślną zgubę i zaniosła płaczące energicznie niemowlątko na górę, a że tego dnia właśnie urodził się państwu synek, więc dla upamiętnienia tej rodzinnej uroczystości miłosiernym uczynkiem, postanowiono zaopiekować się podrzutkiem. Adamka trzymała do chrztu pomywaczka wraz z jednym z obecnych gości. Ten gość, stary kawaler, tak się do odegrania roli w tej oryginalnej scenie zapalił i tak był rad z kumostwa z pomywaczką, że w dowód uszczęśliwienia złożył zaraz na ręce państwa rubli srebrnych 100 jako dar dla swego chrześniaka. Stąd widzą czytelnicy, że miałam słuszność utrzymywać, iż blada i smutna gwiazda podrzutków dziwnie promiennie nad główką Adamka zajaśniała. A i dalej dobrze mu się działo. Państwo oddali go pod wyłączną opiekę pomywaczki, przeznaczyli pewną sumę na jego utrzymanie, no... i nie myśleli o nim więcej”. Niestety, nikt nigdy nie kochał chłopczyny... więc tak naprawdę, to nad jego głową wcale nie świeciła żadna promienna gwiazda... aż jego serdecznych cierpień śmierć go wybawiła...